sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 1 ' Cholera jasna! '

Em... Dzień dobry : >

Witam wszystkich na moim blogu : D Jestem początkującą pisarką : ) To opowiadanie będzie pisane z perspektywy Armina - jednego z bohaterów gry Słodki Flirt ; D
Jeśli jeszcze nie grałeś. wbijaj mi tu zaraz i podawaj nick!
www.slodkiflirt.pl
Ja jestem NeNu134 <3
Miło będzie kogoś poznać ; )
Nie przedłużając, zapraszam do czytania! : )
Laylax <3

Rozdział 1

' Cholera jasna! '

    Już prawie. Zaraz przejdę całe Mario. Kwadratowy ludzik w czerwonej czapce jest już prawie na mecie. Moje palce śmigały po klawiszach PSP z prędkością światła. Krzyżyk, kółko i jeszcze raz krzyżyk. Już miałem wykończyć bossa, gdy ktoś wyrwał mi konsolę! Zabrakło mi tylko kliknięcia na zielony trójkąt, żeby przejść całą grę! Alexy, ty... 

     Powoli podniosłem głowę. Myślałem, że zobaczę niebieską czuprynę, w którą bez namysłu uderzę. Ale nie. Przede mną stała dziewczyna.Spod czarnej czapki wypływały Długie fioletowe włosy. Dwa luźne pasma oplatały jej twarz. Oczy tego samego koloru patrzyły na mnie zirytowane. Mały nosek śmiesznie sie marszczył. Blade policzki przyciągały uwagę jak magnes. Czarna koszulka uwydatniała biust. Turkusowe spodnie podkreślały smukłe ciało. Była ładna.

- ZWARIOWAŁAŚ?!- warknąłem na nią. Cholera, wyrwała mi moją konsolę!

- Nie. Daj spokój tej konsoli, bo nic od kilki dni innego nie robisz.

- Ja ZAWSZE gram na konsoli!

- To chyba czas przestać...

- NIE! A na pewno nie wtedy, kiedy wygrywam ostatni level!

Eh... Jeśli juz chcesz być takim no-lifem, to masz- oddała mi wyłączoną konsolę. Była zresetowana.

-Pa!- machnęła mi lekko ręką.

- EJ! WRACAJ TU CHOLERO!- rzuciłem się za nią.Ona szła sobie spokojnie korytarzem, a ja biegłem za nią jak idiota. Wszyscy patrzyli sie na mnie jak na debila. ALE ONA WYŁĄCZYŁA CAŁĄ GRĘ! OSTATNI LEVEL!

- Oj... Co chcesz?- odwróciła się w moją stronę. Skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na mnie wyzywająco.

-Zresetowałaś mi konsolę!

-No i?

-No to wynagródź mi to jakoś!

- Mogę ci postawić kawę.

- Kawa...- prychnąłem- Głupia kawa za miesiąc ciężkiej pracy zniszczonej w sekundę?

- To postawie ci jeszcze szarlotkę...Warknąłem na nią jeszcze raz, ale zabrałem z podłogi plecak. PSP Wsunąłem pieszczotliwie do futerału.Zdziwiłem się, ze tak od razu wyciągnęła mnie do miasta. Nawet sie nie znamy. Nie wiem do której klasy chodzi, jak sie nazywa, ile ma lat. 

   Wyszliśmy na dwór. Słońce raziło mnie w oczy, aż bolało. Barwność tego świata była okropna. Wszędzie rosły kwiaty. I tej zapach! Śmierdziało naturą!

- Ej No-lifie! Nie rób takiej miny, jest piękna pogoda!-

 Wiem. I to mnie właśnie denerwuje!- zirytowany poprawiłem szal. Głupi Alexy musiał mi go wybrać?!

- Nie lubisz słońca?

- I trawy, nieba, chmur, ptaków. Ogólnie natury.

- Jak tak można?!

- Normalnie. Cały czas gram w gry, a po nich mnie pali w oczy.

- Jesteś dziwny.

- Dziękuję.

   Ta mała wredna istotka zaczynała mnie powoli denerwować. Ekolożka sie znalazła. Królowa kwiatów.Usiedliśmy razem w niewielkiej kawiarni na wprost szkoły. Kiedy ona poszła coś zamówić, wyjąłem z torby futerał z PSP. Uruchomiłem czarne urządzenie. Włączyło sie bez żadnych problemów z charakterystyczną melodyjką. Włączyłem jeszcze raz Mario. Moja ostatnia gra była usunięta z pamięci. Wyszedłem do menu głównego i przekopałem całą kartę pamięci. Była czyściutka jak łza.

- Odłóż to w końcu!- dziewczyna już siedziała na wprost mnie. Przesunęła w moją stronę talerzyk z szarlotką i filiżankę wypełnioną espresso.

- Nie mogę. Nałóg.

-Daj mi ją ma chwilę - wyciągnęła powoli dłoń w moją stronę. Przesunąłem konsolę na sam brzeg stołu tak, żeby nie mogła jej wziąć. 

- Spokojnie. Nic jej nie zrobię. I tak jest już pusta.

- Ale jeszcze jest w całości.

- Obiecuję, nie rozwalę jej- położyła rękę na piersi.Z wachaniem podałem jej PSP. Ciężko mi było się z nią rozstać, nawet na pięć minut.

- No widzisz. To nie było takie trudne- uśmiechnęła sie złośliwie. Wsunęła przedmiot naszej kłótni do kieszeni spodni.

- EJ!

- Nie bedzie nam przeszkadzała w rozmowie.

- Jesteś... Drastyczna.

- Wiem.Przez chwilę zabrakło nam tematu do rozmowy. Nerwowo zamieszałem łyżeczką w filiżance, ona zaczęła bawić się paskiem od torby.

- Długo chodzisz do Amorisa? Nigdy cię nie widziałem.

- Dopiero od dwóch tygodni.

- Dlaczego tak w środku roku?!

- Rodzice się rozwiedli i wiesz... Tak wyszło.

- Aha. Rozumiem. Przepraszam.

- Nie masz za co. Teraz mieszkam z ojcem. A ty? Jak z rodziną?

- Mieszkam z bratem w akademiku.

- Przy szkole jest akademik?

No. Zaraz za salą gimnastyczną.

- Te takie kolorowe bloczki?

- Tak - uśmiechnąłem się do niej lekko. Odwzajemniła uśmiech.

- Masz dzisiaj jeszcze jakieś zajęcia?- spytałem.

- Jeszcze tylko koło z angielskiego i do domu.

- Angielski...- prychnąłem.

- Nie lubisz języków obcych?

- Nienawidzę. Ale sie uczę. Na jakim jesteś poziomie?

- Pre- Intermideet.

- Ja już na Intermideet. Zakuwałem.

- Ale po co?

- Większość gier jest po angielsku! Musiałem się nauczyć, żeby cokolwiek rozumieć!

   I tu dziewczyna zaczęła się śmiać. Miała cichy, perlisty śmiech. Bladoróżowe wargi rozchyliły się, ukazując białe zęby. Śmiała się ślicznie.

- Jesteś za bardzo uzależniony od gier No-lifie!- powiedziała, kiedy przestala chichotać.

- Wiem... Czasami mnie to wkurza...

- Dlaczego?

- Nie gadajmy o tym. Ok?

- Jasne, nie ma problemu. Ja muszę już iść. Angielski wzywa.-

 No dobra. Dzięki za kawę i szarlotkę.

- Nie zapomniałeś o czymś?

   Podniosłem na nią wzrok. Stała na wprost mnie uśmiechając się nieco figlarnie. Oczy jaśniały dziwnym, jasnym blaskiem.- Nie... Wszystko mam.- Na pewno?- wyjęła z kieszeni moje PSP.- Cholera- warknąłem.- No już się nie denerwuj. Proszę - podała mi urządzenie - I cześć!Dopiero kiedy wyszła z kawiarni uświadomiłem sobie, ze nawet nie wiem jak ta dziewczyna ma na imię.

*********************************************************************************************
Wróciłem do domu i usiadłem na kanapie. Jak ja mogłem być taki głupi, żeby nie zapytać jak sie nazywa?! Chociaż... Sama nie była lepsza. Nazywała mnie tylko ' No-life '. Dostałem pseudonim od dziewczyny, która nawet nie znała mojego imienia.
Nagle drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. O ich framugę opierał sie Alexy.
- Siemanko braciszku!- usiadł obok mnie i dając kuksańca w bok.
- No cześć...
- Ej, Armin... Co z Toba? Dzisiaj jest PIĄTEK! I imprezka u Lysandra!
- Błagam cię ,tylko nie to! Nie mogę zostać w domu? Pogram sobie trochę na konsoli...
- Nie! Już mu obiecałem, że przyjdziemy. Poza tym musisz sobie w końcu znaleźć dziewczynę!
- Oj Alexy...
- No co?! Ja juz sobie chłopaka znalazłem?
- Seriously? Ktoś cię chciał?- uśmiechnąłem sie do niego złośliwie.
- Kentin. Te jego zielone oczka...- rozmarzył się.
- Dobra, dobra. Ale serio, muszę iść?
- Tak. Kastiel chce ci pokazać kilka przydatnych technik podrywu.
- Przecież my sie prawie nie znamy!
- No to poznacie! Jezu, Armin! On nie jest taki zły!
- Nie, wcale. Tylko, ze sie tak na mnie dziwnie patrzy.
- Dramatyzujesz. I tak idziemy. W co zamierzasz sie ubrać?
- W to?- Pociągnąłem nieznacznie za brzeg kamizelki.
- Nie gadaj głupstw Ar! Idź do twojego pokoju. Przygotowałem ci coś ładnego.
- Niech cię diabli...- warczałem, wchodząc po schodach.
Zapomniałem o tej cholernej prywatce. Lysander miał dzisiaj urodziny, czy tam imieniny i chciał je świętować. Akurat w piątek! A ja miałem takie plany... Mógłbym sobie w spokoju pograć w Call of Duty...
Wszedłem do mojego pokoju. Wszystkie moje ubrania leżały na podłodze. Widocznie Alexy szukał czegoś ' stylowego ' na imprezę.
Mój pokój nie był jakiś szczególny. Na czarnych ścianach wisiały plakaty z różnych gier. Przy jednej z nich stało dużo łóżko przykryte zwykłą fioletową kołdrą. Przy nim zielona lampa oświetlała pomieszczenie. Na drewnianej podłodze leżał smolisty dywan. Ale najwięcej miejsca zajmowało biurko. Na nim stał monitor wielkości okna, srebrna klawiatura i komputer. Do niego podłączone były kable od padów, ładowarek, PSP, X-boxa, PS3, głośników, kamerek i tym podobnych. Technologia wdarła się do tego pokoju.
Spojrzałem na fioletowe krzesło, stojące przy komputerze. Na jego oparciu wisiały ubrania przygotowane przez mojego brata. Czarny  podkoszulek i czerwona koszula w kratę były wyprasowane perfekcyjnie. Rurki, też jakiegoś ciemnego koloru były trochę pogniecione, ale to chyba miało być celowo. Obok stało pudełko z butami. Otworzyłem je powolnym ruchem i zobaczyłem parę czerwonych Conversów.
Westchnąłem ciężko. Mój brat miał zbyt dużego fioła na punkcie mody. Za parę markowych butów potrafił zapłacić fortunę. Nałogowo przeglądał magazyny o modzie, nie tylko męskiej.
- ALEXY?!- wychyliłem sie z pokoju.
- CO?!
- ILE DAŁEŚ ZA BUTY?!
- COŚ KOŁO DWUSTU!
- NIE PRZESADZASZ?!
- NIEE!
Pokręciłem głową z niedowierzaniem. Jeśli dalej będzie taki rozrzutny, to nie starczy kasy na moje gry. A dalej muszę płacić składkę do mojego kółka dla graczy...
- O KTÓREJ JEST TA IMPREZA?!- zapytałem jeszcze.
- ZA DWIE GODZINY!
Westchnąłem jeszcze raz i usiadłem do komputera. Włączyłem go i uruchomiłem Facebooka. Wiało nudą.
Wszedłem w profil Rozalii. Była chyba najpopularniejsza ze wszystkich dziewczyn w szkole miała około pięćset znajomych. Wśród nich musi być ta dziewczyna w fioletowych włosach!
Zacząłem przeglądać listę na profilu białowłosej. Raz czy dwa mignął mi fioletowy kolor, ale to była tylko Violetta i mój własny szalik widoczny na zdjęciu. Boże, co ze mnie za przymuł.
Nagle zobaczyłem, że ktoś do mnie napisał. Okienko chatu mrugnęło zachęcająco. Otworzyłem je, pisał Kastiel.
Kastiel Ross pisze:
Siema ;D Ty będziesz dzisiaj na imprezie u Lysa? Alexy coś gadał, ze mam cię nauczyć podrywać. Tak bardzo nikt cię nie chce ;P ?
Wyłączyłem chat, trzęsąc sie z gniewu. No cholera jasna, nie potrzebuje dziewczyny! Żadna jeszcze nie zawróciła mi w głowie, żadna sie nie zainteresowałem! Po co zmieniać ten stan rzeczy?!
Wylogowałem się i odpaliłem LOL-a. Założyłem słuchawki i Zatonąłem w cyfrowym świecie.
Właśnie planowałem idealną strategię, która pozwoliłaby z łatwością położyć kilka wież drużyny przeciwnej, gdy do pokoju wszedł mój brat. Wyperfumowany i wyszykowany na błysk. Z zacięciem żuł gumę miętową jakby od niej zależało całe jego życie.
- Ty jeszcze niegotowy?- spojrzał na mnie zdziwiony.
- Spokojnie Lexy. Jeszcze pół godziny. Dokończę tę rundę i możemy iść - powiedziałem, nie odrywając wzroku od monitora.
- Nie wyrobimy się!- potrząsnął moim ramieniem.
- Wyrobimy. Spokojnie.
- Nie! - mój brat szarpnął mnie jeszcze raz za ramię.
- Tak- mruknąłem, niszcząc jedną z wieży wroga.
Nagle ekran pociemniał. Zginęły ostre barwy, zginęła moja postać. W słuchawkach nie słyszałem już dźwięków bitwy.
- I pomyśleć, ze wystarczyło tylko wyciągnąć kabel z wtyczki...- wymruczał mój brat.
- ALEXY! POŻAŁUJESZ TEGO!- rzuciłem sie na niego jak tygrys na ofiarę.
- JESTEŚ JUŻ DRUGĄ OSOBĄ, KTÓRA NISZCZY MI GRĘ! - wykrzyczałem ściskając go za nadgarstki.
- Tak? A kto był przede mną?- podniósł głowę do góry, ciężko dysząc.
Pomyślałem o właścicielce fioletowych włosów do pasa.
- A... Taka jedna... Nikt ważny - warknąłem. Puściłem go i zacząłem sie przebierać. Musiałem jakoś ukryć rumieńce na twarzy.
- Kto?! Komu mam podziękować?- mój brat spojrzał na mnie spode łba.
- Nikomu. Nieważne. Jednak ty byłeś pierwszy...
- KŁAMIESZ! Widzę, ze masz czerwone policzki.
- Spaliłem się na słońcu.
- Ta, jasne... Ale zmieniając temat, chyba musisz zacząć uprawiać jakiś sport.
- Dlaczego?!- odwróciłem się szybko.
- Nie jesteś już taki umięśniony jak kiedyś.
- Nie? Mam lepszy kaloryfer od twojego!
- No tak, ale wiesz, że ja tak nie umiem. A ty tak umiesz. I powinieneś to wykorzystać! Może zapiszesz sie na klub koszykówki?
- A przestaniesz mnie wtedy zamęczać swoim gadaniem?
- Tak.
- Obiecujesz?
- Uroczyście przysięgam.
- No dobra. Zapisze się. A teraz wyjdź, chce skończyć się ubierać.
Kiedy zamknął za sobą drzwi, wyciągnąłem spod łóżka małe pudełko po butach. Otworzyłem je. Ze środka wyjąłem flakonik perfum. Mój kochany BOSS. Używałem go tylko na specjalne okazje. Nie wiem czemu, ale przeczucie kazało mi go dzisiaj użyć.
********************
I jak się podobało? ; >

1 komentarz: